Szlak Niepodległości      
Szlak Niepodległości
Fundacja na Rzecz Ochrony Krajobrazu Kulturowego

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz ze środków Gminy Stanisławów.


Pomnik czasów komunistycznych w Trzebuczy - świadectwo tragicznych losów Polaków po 1944 roku.
(gm. Grębków, pow. węgrowski).

   


1 kwietnia 1948 roku, koło miejscowości Trzebucza, Oddział Orła - Zygmunta Jezierskiego (por opis miejsca nr 54 Pomnik Oddziału Orła w Grodzisku w gminie Mrozy) dokonał odbicia 4 żołnierzy podziemia przewożonych do Warszawy.
W miejscu akcji władze komunistyczne ustawiły pomnik. Dziś zapomniany, dawno temu wywrócony.
Obecnie pomnik należy traktować jako formę upamiętnienia Żołnierzy Wyklętych.  Należy pamiętać jednak, że walki toczone po 1944 roku przez NSZ stanowiły formę wojny bratobójczej, czego pewnego rodzaju wyrazem jest pomnik w Trzebuczy.

 

 
 

Szczegółowy Przebieg działań wojennych.

Oddział "Orła" liczył 14 żołnierzy, pochodzących z Mrozów i Warszawy. Działał na terenie powiatów: Mińsk Mazowiecki, Węgrów, Garwolin, Siedlce, Sokołów Podlaski, Łuków. Od listopada 1947 do czerwca 1948 roku przeprowadził ogółem 22 akcje zbrojne i odwetowe, dając się we znaki miejscowym władzom komunistycznym, m.in. 1 kwietnia 1948 roku, koło miejscowości Trzebucza, dokonał odbicia 4 żołnierzy podziemia przewożonych do Warszawy (siatkowców 6. Brygady Wileńskiej AK kpt. Władysława Łukasiuka ps. „Młot”) przewożonych z PUBP w Węgrowie do okrytego ponurą sławą aresztu WUBP „Toledo” w Warszawie.). W akcji śmierć poniosło dwóch konwojujących, którzy odmówili poddania się i rzucenia broni, w akcji zabito oficera UB dowodzącego transportem porucznika Dobieszewskiego oraz kaprala KBW ( Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego) Kamińskiego. Jeśli chodzi o los uwolnionych, wiemy tylko tyle, że nie przyłączyli się do oddziału Orła.

Dokładny Przebieg akcji odbicia opisany został w roku 2018 przez Michała Jerzego Chromińskigo na łamach e-mrozy.pl

1 kwietnia 2018
70 rocznica akcji pod Trzebuczą.

1 kwietnia 1948 r. na szosie Węgrów – Grębków – Augustówka – Kałuszyn w pobliżu wsi Trzebucza pomiędzy godziną 6.30 a 7.00 rano, miała miejsce spektakularna akcja 13-osobowego oddziału partyzanckiego Rejonu NSZ Mrozy pod dowództwem por. Zygmunta Jezierskiego ps. „Orzeł”.

Akcja ta była dziełem przypadku, bowiem oddział w tym dniu zorganizował przy szosie zasadzkę w celu przeprowadzenia akcji ekspropriacyjnej, czyli zatrzymywania samochodów i furmanek PPR-owców, a następnie dokonywania rekwizycji mienia. Pojazdy zatrzymywane były przez żołnierzy oddziału przebranych w mundury MO i kierowane do oddalonego o kilkanaście metrów lasku, gdzie dokonywano przeszukiwania. W ten sposób zatrzymano samochód należący do „Spółdzielni Spożywców”. Partyzanci zatrzymali także przechodzącego szosą kierownika spółdzielni „Samopomoc Chłopska” w Sinołęce – Ludwika Kowalskiego.
W trakcie gdy w lesie przeszukiwano kolejne auto, od strony Węgrowa nadjechał samochód PUBP (wyjazd z Węgrowa nastąpił o godzinie 5.30). „Orzeł” zatrzymał pojazd wystrzałem z pistoletu, a pozostali żołnierze oddziału ostrzegawczo otworzyli ogień z broni maszynowej. W ciężarówce znajdowało się szesnaście osób: sześciu funkcjonariuszy UB, czterech aresztantów (żołnierzy podziemia niepodległościowego) oraz sześciu żołnierzy KBW jako eskorta. Pojazd został zatrzymany przez trzech partyzantów, którzy nakazali zatrzymanym podnieść ręce do góry. W tym czasie pozostali ludzie „Orła” rzucili trzy granaty. Zatrzymani funkcjonariusze i żołnierze zostali rozbrojeni i zmuszeni do położenia się w rowie twarzami do ziemi. W trakcie sprawdzania dokumentów zatrzymanych dwóch funkcjonariuszy UB wraz z dwoma żołnierzami KBW (strz. Kasperek i strz. Porusz) poderwało się do ucieczki i pomimo gwałtownego ognia partyzantów (strzelano ze zdobycznego rkm-u i karabinu maszynowego MP-43) biegnąc w stronę Trzebuczy, po czym zdołali ukryć się w pobliskim lesie.
Moment ten po latach wspominał bezpośredni uczestnik akcji strz. Jan Artur Kochański ps. „Zośka” (najmłodszy żołnierz w oddziale „Orła”): „1 kwietnia 1948 roku znaleźliśmy się na szosie Węgrów – Kałuszyn w pobliżu miejscowości Trzebucza. Samochód pojawił się zza wzgórza i był całkowitym zaskoczeniem dla oddziału rozlokowanego wzdłuż szosy. Jednak dowódca widocznie nie był zaskoczony, znalazł się na środku szosy z podniesioną ręką. Po bokach miał dwóch partyzantów z groźnie wymierzonymi automatami, skierowanymi w stronę ciężarówki. Leżałem przy MG-42, którego lufę łatwo skierowałem w stronę ciężarówki, na której zamajaczyły się zielone żołnierskie mundury. Pojedynczy strzał, a potem długie serie z automatów zwróciły moją uwagę na przód samochodu, gdzie stał dowódca z pistoletem w ręku, a dwaj partyzanci, odwróceni tyłem do frontu rozlokowanego oddziału, strzelali długimi seriami do jakiegoś celu, niewidocznego z mojej strony. Wytworzyła się groźna sytuacja bo żołnierzy znajdujących się na ciężarówce strzegł tylko jeden partyzant [st. strz. – przyp. M.J. Ch.] Czesław Grzywacz „Cygan”, ale czy to jego groźny wygląd, czy brak chęci do walki żołnierzy, nie spowodował groźniejszych następstw. Opanował zresztą zaraz ją dowódca, przywołując dwóch partyzantów do pomocy „Cyganowi”. Jednocześnie usłyszałem rozkaz skierowany bezpośrednio do mnie >>Erkaem do przodu<< Poderwałem się i pobiegłem w kierunku, który wskazywała ręka por. Zygmunta Jezierskiego „Orła”. >>Jeden UB-owiec ucieka<< – usłyszałem jego słowa i już w następnej chwili byłem po drugiej stronie szosy. Rzeczywiście zobaczyłem w odległości około 300 m. sylwetkę człowieka, która już w połowie skrywała się za wzgórze. Upadłem na ziemię chcąc wziąć cel w dogodnej dla siebie pozycji, ale o zgrozo cel przesłoniła mi całkowicie kupa rozłożonego zwyczajnego nawozu. Zdesperowany, pociągnąłem po nim serią, rzeczywiście, nawóz rozsypał się, ale z uciekającej postaci widoczna już była tylko głowa. Oczywiście mimo długich serii chybiłem, bo UB-ek ten zeznawał później na procesie.” Gdy por. Zygmunt Jezierski ps. „Orzeł” na podstawie dokumentów stwierdził charakter służbowy zatrzymanego w szoferce ciężarówki ubranego po cywilnemu oficera śledczego PUBP w Węgrowie – ppor. Romana Dobiszewskiego, zastrzelił go na miejscu w przeciwległym rowie (oddał trzy strzały). Chwilę później z rozkazu „Orła” ppor. Zygmunt Rześkiewicz ps. „Grot” wraz z st. sierż./ppor. Janem Braunem ps. „Dżon” zastrzelili podoficera UB – kpr. Wacława Kamińskiego (jeden strzelał z pistoletu porzuconego przez wartownika, a drugi ze zdobycznego rkm-u). Zabici funkcjonariusze bezpieki znani byli z sadyzmu i okrucieństwa wobec aresztowanych. Żołnierze oddziału „Orła” załadowali na ciężarówkę UB zdobytą broń i amunicję: dwa rkm-y DP-28 z dwoma magazynkami, dwa pistolety maszynowe PPSz wraz z magazynkiem, pistolet Colt z trzydziestoma nabojami, pistolet Browning FN, dwa pistolety TT, dwa karabiny, z czego jeden karabin Mosin z czterdziestoma nabojami oraz jedenaście granatów. Po uwolnieniu przewożeni do Warszawy aresztanci wyrazili chęć wstąpienia do oddziału „Orła”, lecz ich mizerny stan, jak również fakt, iż PUBP w Węgrowie wiedział o nich wszystko sprawiły, że chwilę później zniknęli w lesie. Wartownik UB, który był szoferem – Piotr Gajewniak, przymuszony został do prowadzenia samochodu. Odjeżdżając z miejsca akcji partyzanci ostrzegawczo strzelali nad głowami żołnierzy z KBW (kpr. Zimny i pięciu szeregowych), aby ci nie próbowali wstawać z ziemi. Cała akcja trwała około 15 minut. W niecałą godzinę po akcji zaalarmowani funkcjonariusze UB, KBW i MO rozpoczęli pościg za partyzantami, który trwał trzy dni i zakończył się fiaskiem. W swojej ucieczce żołnierze „Orła” udali się aż do lasów domanickich w pow. siedleckim, a mało brakowało, aby niedaleko wsi Kiczki (gmina Cegłów) zostali wytropieni. Jak po latach wspominał „Zośka”: „Sprawę przesądził dowódca, po rzuceniu granatu i po jego wybuchu krzyknął na cały głos >>chłopcy, hura na komunistów!!!<< i gdy zgodnie poderwaliśmy się chcąc wypełnić rozkaz, gwałtownie zaczął machać rękami pokazując co chwila na ziemię jednocześnie nie przestając krzyczeć >>hura, hura<< , który to okrzyk chętnie podjęliśmy. Gdy wybuchł drugi granat rzucony przez „Orła”, a w odpowiedzi nie usłyszeliśmy żadnego strzału, padł następny już cichy rozkaz: >>Skokami naprzód – kierunek wieś.<< Po przebiegnięciu mniej więcej połowy drogi dzielącej nas od wioski, gdy od strony lasu nie odezwał się żaden strzał, na nowy rozkaz pobiegliśmy biegiem. W samej wiosce nie pokazał się żaden człowiek, przeszliśmy ją i wpadliśmy na obszerne pole, na którego krańcach były widoczne sznury ludzi podążających w tym samym co my kierunku. >>Chłopcy przed nami wioska, potem droga i las, jeżeli dopadniemy go pierwsi, będziemy żyć<< – głos dowódcy spokojny i niezbyt głośny dziwnie dodawał wyczerpanym nogom sił. Ludzie z wioski poznawszy z kim mają do czynienia, zaczęli nagminnie wynosić wodę, mleko, nawet serwatkę z dużymi pływającymi w niej kawałkami masła. Nic nie pomagały nawoływania „Orła” nakazujące kryć się po piwnicach, bo nie wiadomo czy nie zostaniemy ostrzelani. Nie nastąpiło to jednak, widocznie UB-owcy też zdawali sobie sprawę, że odcięcie nas od lasu wystawi oddział w gołym polu jak na patelni. Pokrzepieni płynami, a jeszcze więcej życzliwością mieszkańców wioski już resztką sił przeskoczyliśmy szosę, pole oddzielające oddział od lasu i na jego skraju padliśmy bez sił, groźnie jednak wystawiając lufy erkaemu w stronę szosy. Po dłuższej chwili usłyszeliśmy szum zapuszczanych w oddali silników samochodowych, które wkrótce całkowicie ucichły. Jeszcze raz oddział wyszedł zwycięsko w zmaganiach z czerwoną zarazą.”
Niniejszy fragment oparty został na części artykułu autorstwa Michała Jerzego Chromińskiego (GRH Rejon NSZ Mrozy) „Zarys historii oddziału partyzanckiego por. Zygmunta Jezierskiego ps. „Orzeł” Rejonu Narodowych Sił Zbrojnych Mrozy”, który ukazał się w zeszycie 15-tym „Rocznika Kałuszyńskiego” (2015), s. 116-156.


Źródło: Instytut Pamięci Narodowej

CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM !!!

Autor: Michał Jerzy Chromiński


Oddział partyzancki Rejonu NSZ Mrozy – maj 1948 r. Stoją w górnym rzędzie od lewej: strz. Zdzisław Kozłowski ps. „Dąb”, por. Zygmunt Jezierski ps. „Orzeł”, st. sierż. Edward Markosik ps. „Wichura”, strz. Wiktor Zając ps. „Hrabia”, środkowy rzad od lewej: st. strz. Zbigniew Rożanowski ps. „Marynarz”, sierż. Józef Łukaszewicz ps. „Kruk”, strz. Henryk Kwapisz ps. „Ojciec”, ppor. Czesław Gałązka ps. „Bystry”, ppor. Jan Braun ps. „Dżon”, dolny rząd od lewej: strz. Jan Artur Kochański ps. „Zośka”, st. strz. Czesław Grzywacz ps. „Cygan”. Okolice Mrozów, maj 1948 r. /Archiwum Tomasza Szczerbickiego

Czytaj więcej na

Nazwiska zabitych

 -porucznik Dobieszewski  oficer UB

- kapral KBW - Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego - Kamiński (23 lata).

Podczas odbicia zabity został m. in. 23 letni kapral , chłopak z Grabiny z gm. Łąck, który zapisał się do PPR i widać szukał szczęścia i awansu w służbie nowej władzy. Służbę pełnił jednak jako wartownik, najpierw w pobliskim miejsca urodzenia Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego (PUBP) w Płocku, oddalonym od rodzinnej wioski raptem o 10km, a następnie PUBP w Węgrowie, trudno zatem twierdzić, że nie wiedział jaki los czeka konwojowanych przez niego do Warszawy AKowców, nie dziwne też, że władza go przeniosła z Płocka do oddalonego o 180km Węgrowa, możemy tylko się zastanawiać, czy było to na jego prośbę? Czy aresztanci go rozpoznawali, czy jego rodzina nie miała z tego powodu problemów, być może obawiała się zemsty? Chłopak ukończył tylko trzy klasy szkoły powszechnej, można zatem uznać -  klasyczny, wręcz idealny kandydat aparatu terroru władzy komunistycznej - nowy człowiek klasy robotniczo-chłopskiej, nie za bardzo wykształcony, i nie za bardzo świadomy losów Polski. Jednak ambitny, zdeterminowany poprawić swój los, wszak, gdy w 1939r. wybuchała II Wojna Światowa miał raptem 14 lat, w domu zapewne się nie przelewało.  Idealny kandydat na gorliwego utrwalacza Polski ludowej. Po przeniesieniu w obce strony mógł już gorliwie służyć władzy komunistycznej. Z 12 funkcjonariuszy UB i KBW konwojujących aresztantów dwóch na rozkaz Orła zostało rozstrzelanych, powodem tego było to, że tych dwóch właśnie było znanych z sadyzmu i okrucieństwa wobec aresztowanych, reszta została puszczona wolno. Był to jednak czas tragiczny. Polak zabijał Polaka.


Przekazy Archiwalne.

....

Fundacja pomnika.

....

Prawna Ochrona miejsc pamięci narodowej.

Pomnik zniszczony, prawdopodobnie intencyjnie, pomnik gloryfikował oficerów UB. Nie mniej miejscowa ludność do dziś zapala znicze na tej symbolicznej mogile.

Zagrożenia.

 

(Możliwość wystąpienia nieznanych mogił wojennych

 

 

Lokalizacja na mapie.

Lokalizacja na google maps

Literatura:

 http://nowahistoria.interia.pl/prl/news-wsrod-mazowieckich-lak-pamieci-zolnierzy-organizacji-narodow,nId,1468515

Z innej beczki: o Trzebuczy rozdział IX http://www.kpbc.ukw.edu.pl/dlibra/plain-content?id=76729  182 str (193) Potyczka pod Trzebuczą 30 kwietnia 1831. Czeka na opracowanie w ramach kontynuacji projektu Szlak Niepodległości.

Trzebucza czasów walk o wyzwolenie: http://www.trzebucza.07-110.wsiepolskie.pl/?idkategoria=246

 

 

Szlak Niepodległości jest narzędziem edukacyjnym stworzonym przez Fundację na rzecz Krajobrazu Kulturowego.

Szlak pomyślany został jednocześnie jako Przewodnik Turystyczny, narzędzie edukacyjne na potrzeby organizacji terenowych gier historycznych oraz element realizacji misji naszej Fundacji związanej z ochroną miejsc pamięci narodowych zaś szczególnie grobów i cmentarzy wojennych.

Lista dostępnych punktów Szlaku Niepodległości

 

fundacja @ krajobraz.org.pl 

 


Zapraszamy na stronę społecznościową Szlaku Niepodległości.


KOD QR miejsca pamięci.  Gdyby obok tego miejsca nie było tabliczki z takim kodem, prosimy o poinformowanie o tym naszej Fundacji. Mniejszy kod QR umieszczony na tablicy linkuje do punktowanego zadania.